MOTYWOWANIE DZIECI DO DZIAŁANIA

Większość z rodziców marzy, aby jego dziecko wyrosło na dobrego, mądrego człowieka, który nie tylko da sobie rade w życiu, ale również zaspokoi własne potrzeby i sprosta oczekiwa­niom rodziców, znajomych, oczekiwaniom innych ludzi. Jak tego dokonać? Na to pytanie trud­no udzielić jednoznacznej odpowiedzi, gdyż każde dziecko, każdy człowiek jest swoistą indywidualnością o odmiennym usposobieniu, różnych zdolnościach, zainteresowaniach, róż­nych poglądach. Można powiedzieć, że każdy ma swoją drogę życiową i potrzebuje na tej dro­dze innych bodźców do tego, aby dać z siebie wszystko.

Temat ten od dawna nurtował wielu wychowawców, pedagogów i psychologów. Bardzo interesująco ujął go amerykański pisarz i nauczyciel Alan Ley Me Ginnis. Na podstawie wielo­letnich badań, biografii wielu sławnych i mniej sławnych ludzi, spróbował odpowiedzieć na pytanie jak zachęcić łudzi do większego wysiłku i ujął to w „dwanaście zasad wydobywania z ludzi tego, co najlepsze."

Aby pobudzić werbalne siły każdego człowieka niezbędna rzeczą jest stworzenie im odpowiednich warunków, odpowiedniej atmosfery, zaufania współpracy, partnerstwa.

Nikt nie wie, dlaczego jedni ludzie pragną prześcignąć drugich, a inni takiej potrzeby nie odczuwają. Jeżeli potrafimy odpowiednio pokierować ludźmi to całkiem przeciętne dziecko można zamienić w geniusza, a mało wydajnego pracownika w tytana pracy.

Pierwsza z 12 zasad brzmi: „Od ludzi, którymi kierujesz oczekuj tego, co najlepsze".

Gdy ludzie wiedzą, że oczekuje się od nich rzeczy dobrych, na ogół starają się spełnić te oczekiwania. Ale gdy spodziewamy się po nich tego, co najgorsze, złe wyniki osiągamy z zadzi­wiającą dokładnością.

W jednej ze szkół w San Francisco przeprowadzono następujące badania. Postanowiono znaleźć odpowiedź na pytanie: czy rzeczywiście słabi uczniowie słabo spisują się, dlatego, że nauczyciele właśnie tego się spodziewają. Jeżeli tak, to podwyższenie oczekiwań ze strony nauczycieli powinno wpłynąć pozytywnie na dzieci. Grupę dzieci poddano testowi na zdolność uczenia się i następnej jesieni nowym nauczycielom całkiem „przypadkowo" przekazano na­zwiska pięciorga czy sześciorga dzieci, które miały być „wyjątkowe". Nauczyciele nie wiedzie­li, że zamieniono wyniki testów, a nazwiska dzieci, które miały się „wykazać" wybrano na chybił trafił. Przy końcu roku szkolnego wszystkie dzieci zostały poddane kolejnemu testowi. Wyniki okazały się zadziwiające. Dzieci, o których nauczyciele myśleli, że mają w sobie szcze­gólne zdolności, rzeczywiście zrobiły postępy i w teście na inteligencje uzyskały 15 - 27 punk­tów więcej.

Druga zasada brzmi: Zauważaj potrzeby drugiego człowieka. Nie wystarczy od dzieci tylko wymagać, ale trzeba umieć zauważyć jego potrzeby.

Aby „wycisnąć" z dzieci jak najwięcej należy im stawiać coraz większe wymagania. „Rodzice zawsze mówili, że ludzi nie interesuje ile czasu zajmuje zrobienie czegoś'. Ważne jest tylko jak dobrze zostało to wykonane" - powiedziała Lancy Hankę - matka A. Lincolna, prezy­denta USA. Jak już wcześniej wspominałam rodzina powinna zapewnić dzieciom ognisko bez­pieczeństwa, partnerstwo, ale nie może się to mijać z brakiem dyscypliny i bezceremonialną poufałością.

Jak wykazują badania, dzieci trzymane przez rodziców w „ryzach" najczęściej wyrastają na osoby z poczuciem bezpieczeństwa. Czasami buntują się i narzekają na stosowane zasady, ale rosną szczęśliwsze, bardziej ambitne i przystosowane do życia. Ludzie potrzebują być kie­rowani. Aby to odczuć muszą wiedzieć, kiedy postępują dobrze, a kiedy źle.

Jedna z oznak kiepskiego menadżera lub nieudolnego rodzica jest to, że boi się wytknąć innym błędy, kiedy je popełniają. Błędy należy poprawiać natychmiast. Należy dzieciom mówić, co źle zrobiły, skry­tykować zachowanie, okazać swoje uczucia: gniew, zdenerwowanie, frustrację. Nigdy nie nale­ży jednak krytykować motywów złego postępowania. Nie uda nam się właściwie motywować ludzi i kierować nimi, jeżeli będziemy bali się zwrócić im uwagę.

Pediatra Haim Ginott twierdzi, ze „dobry rodzic musi lubić swoje dzieci, ale nie może żądać, aby one lubiły go w każdej chwili, każdego dnia.

Oczekiwania rodziców powinny być wysokie, dlatego trzecia zasadą jest zasada: Wysoko stawiaj poprzeczkę doskonałości, na tyle jednak by mieściły się w granicach realiów. Często dzieci, podobnie zresztą jak i dorośli, kiedy coś im w życiu nie wychodzi zniechęcają się i nie mają ochoty na żaden wysiłek. Nie umieją przegrywać.

Kolejną z zasad jest: Stworzenie środowiska, w którym niepowodzenie nie oznacza prze­granej. Ludzie silni popełniają tyle samo błędów co słabi. Różnica polega na tym, że silni ludzie przyznają się do swoich błędów, śmieją się z nich, czerpią naukę i w ten sposób stają się jeszcze silniejsi. Ludziom słabym należy pomóc przetrwać. Dom powinien być schronieniem, gdzie można leczyć rany i gdzie ludzie akceptują się bez względu na to, jaki popełniłeś błąd.

Znany aktor Jack Lemmon powiedział tak: „Niepowodzenie nigdy, nikomu nie zaszko­dziło. To strach przed niepowodzeniem zabija człowieka, zabija artystów. Nie wolno rezygno­wać, trzeba podjąć ryzyko i iść dalej." Dobrze jest, gdy wpoi się to już dzieciom.

Jeżeli ktoś zdąża tam gdzie ty, dołącz do niego — brzmi kolejna zasada. Trzeba poma­gać innym w osiągnięciu sukcesu. Jeżeli coś nie uda się za pierwszym, drugim razem, to nie wykluczone, że uda się za trzecim razem. Najlepszą szkołą dla wszystkich ludzi jest przykład i te szkolę najlepiej zapamiętujemy i najwięcej z niej czerpiemy. Ludzie mówią:, jeśli on mógł tego dokonać, to mogę i ja.

Najczęściej wzorujemy się na rodzicach, później wzorcem mogą być znajomi, bohatero­wie książek, znane osobistości. Przy maksimum wysiłku dojść można bardzo wysoko. Terence E. Deal i Allan A. Kenedy pisze o tym w książce „Kultury zbiorowe". „Należy wykorzystywać wzorce by zachęcić ludzi do sukcesu" — brzmi szósta zasada osiągnięcia sukcesu.

Kolejne dwie zasady mówią o tym by okazywać uznanie i chwalić osiągnięcia oraz sto­sować mieszankę wzmacniania pozytywnego i negatywnego.

Każdy lubi być chwalony. Uznanie można wyrazić pozytywnie lub negatywnie, w spo­sób dobry lub zły. Dobrze jest, gdy pochwały wygłasza się publicznie. Taka pochwała jest sku­teczniejsza od pochwały w cztery oczy. Każdy sukces powinien być okazją do świętowania. Szczególną magiczną moc ma pochwala na piśmie. Nie powinno być jednak tak, ze dzieci będziemy chwalić tylko za sukcesy. Muszą one wiedzieć, że ceni się je za samo istnienie, nie tylko za to, że spełniają oczekiwania rodziców lub stosują się do pewnych ustalonych zasad.

Pewna mała dziewczynka źle się zachowywała i matka często musiała ją łajać, ale pew­nego dnia dziecko nie zrobiło nic złego, a matka na to nie zareagowała. Wywołało to płacz dziecka, a między atakami płaczu dziewczynka zapytała: „czy nie byłam dzisiaj milutką dobrą dziewczynką?" Dopiero wtedy mówi matka — zrozumiałam jak bardzo krzywdzę dziecko. Ka­rałam w porę, gdy córka zbroiła, ale kiedy zdobyła się na dobre zachowanie, po prostu tego nie zauważyłam. Położyłam ja do łóżka, nie chwaląc nawet jednym słowem.

Sukces najczęściej powoduje, że ludzie nabierają pokory, stają się tolerancyjni i twardzi, a niepowodzenie rodzi gorycz i okrucieństwo.

Należy uczyć dzieci jak unikać pewnych rodzajów zachowania. Trzeba starać się, aby dzieci raczej bały się konsekwencji pewnych poczynań niż rodziców. Złe zachowanie należy natychmiast korygować, a wybór kary dokładnie przemyśleć by nie przyniósł przeciwnego wręcz rezultatu.

Odebranie dziecku roweru na trzydzieści dni, zamiast na trzy, wcale nie jest skuteczniej­sze. Dlaczego? Zakaz jazdy rowerem przez trzy dni wystarczająco podkreśla stanowisko rodzi­ców. Ponadto po trzech dniach znowu można wykorzystać ten sam środek odstraszający lub element motywacji. Szerzej na ten temat pisze Viktor Cline w książce „Jak uczynić dziecko zwycięzcą."

Należy pamiętać, że naszą dezaprobatę możemy wyrazić nie tylko czynem, ale i tonem głosu, gestem, wyrazem twarzy. Dziecko, gdy postąpi niewłaściwie powinno czuć się winne i powinno dążyć do tego by naprawie z/o i unikać tych samych błędów w przyszłości. Ponadto pochwala winna górować nad łajaniem.

Do osiągnięcia lepszych wyników potrzebne jest współzawodnictwo, ale nie należy tego nadużywać. Jeżeli dziecko rywalizuje, np. z kolegą, to bardzo dobrze. Należy jednak uważać, aby rywalizacja nie przerodziła się w nienawiść.

Dziewiąta zasada brzmi zatem: „Potrzebę współzawodnictwa wykorzystuj w sposób umiarko­wany. "

W rodzinie jak i w grupie potrzebna jest współpraca. Jeżeli dzieci są przekonane, że panujące w rodzinie zasady wymyślono wyłącznie dla wygody rodziców to nie będzie mowy o żadnej mo­tywacji. Córka nie może być zdania, że matka nalega na pewien sposób postępowania, aby nie być skrępowaną przed znajomymi.

Kiedy coś komuś obiecujemy to bardzo ważne jest aby dotrzymać obietnic. Jeżeli np. ojciec obieca kupić synowi nowy rower, gdy skończy 16 lat i nie dotrzyma słowa, to nie tylko niszczy zaufanie chłopca, ale ducha całe/ rodziny, gdyż wszyscy jej członkowie są świadkami tej zdrady.

Należy również pamiętać, że najlepsze efekty osiąga się wtedy, gdy ma się dobre poczu­cie humoru i wsparcie innych ludzi. Ludzie nigdy nie śmieją się tak dużo jakby chcieli i nie bawią się tyle ile chcą. Jeżeli więc potrafimy pokierować tak dziećmi, aby wywołać w nich śmiech to z radością będą one do nas przyłączać, będą nam pomagać i same pracować - traktu­jąc pracę jako coś miłego, a nie jak przymus.

„Współpracę należy nagradzać". Tak brzmi dziesiąta zasada osiągania sukcesu a jedena­sta mówi: „Pozwalaj by w grupie wybuchały burze." Czasami nasze wymagania wywołują bunt i jest to normalne, zwłaszcza wtedy, gdy dzieciom wydaje się, że nie są w stanie sprostać wyma­ganiom. Należy wtedy uświadomić im, że są w stanie dokonać nawet czegoś o wiele większe­go. W ostatniej zasadzie autorzy uczulają na to, by własną negację utrzymywać na wysokim poziomie. Wiąże się to z tym, że najlepszą szkolą jest własny przykład. Aby dobrze wymagać od innych musimy najpierw nauczyć się wymagać od siebie.

Największą satysfakcję osiągamy wtedy, gdy pomagamy innym w rozwoju, uczymy ich jak osiągnąć sukces. Sukces to nie zawsze coś wybitnego. Czasami o sukcesie świadczy nawet najmniejszy krok do przodu.

Bibliografia:

1. Babiński J. K.: Optymalizacja procesu nauczania. Warszawa 1979, W.SiP.

2.Bandura L. : Rozwój myślenia twórczego najmłodszych uczniów. Kwartalnik Pedagogiczny
1975, nr 3.

3.Bruner J. S. : Poza dostarczone informacje. Warszawa 1978, PWN.

4.Brzezińska A. : Przygotowanie uczniów do .samokształceniu w procesie nauczania. Życie
szkoły 1976, nr 2.

5.Brzezińska A.: Psychologiczne podstawy oddziaływań wychowawczych na dziecko w wie­ku przedszkolnym. Poznań 1986, wyd. 1KN.

6.Dekutowska H. : Pozalekcyjna pomoc uczniom klas l - 3 w nauce. Życie szkoły 1972, nr 4.

7.Dobrołowicz W. : Psychologia twórczości w zarysie. Kielce 1982, Wyd. WSP.

8.Filipczuk H. : Czy znasz swoich uczniów. Warszawa 1964, PZWS.

9.Gloton R., Clero C. : Twórcza aktywność dziecka. Warszawa 1985.

10.Hań - llgiewicz N. : Potrzeby psychiczne dziecka. Warszawa 196), PZWS.

11.Kochańska G.: Rozwój zdolności dostrzegania cudzych potrzeb. Psychologia wychowaw­cza 1976, nr 2.

12.Tokarz A. : Rola motywacji poznawczej w aktywności twórczej. Wrocław 1985, Ossoli­neum.

Opracowano na postawie książki Alan Lny Mc fiinnis „Sztuka motywacji". Wykorzystano również program TV Aleksan­dra Małachowskiego ..Jak żyć?" - Telewizja Nocą.